Dziennikarz sportowy w przeszłości związany ze Sport.pl, gdzie prowadził rubryki…
Rory McIlroy nie zagra w styczniowym turnieju Saudi International Powered by SBIA w ramach European Tour mimo sowitej opłaty startowej, którą mieli dla niego przygotowaną organizatorzy.
2,5 mln dolarów mieli zaoferować McIlroyowi Saudyjczycy za sam start w ich turnieju. „To nie jest impreza, która jakoś szczególnie mnie ekscytuje. Wolę grać na zachodnim wybrzeżu USA, gdzie są dziesiątki kibiców.” – powiedział Irlandczyk.
Turniej w Arabii Saudyjskiej dołączył do European Tour w poprzednim sezonie i od początku budził kontrowersje, bo organizowany jest przez reżim, który, określając to najbardziej eufemistycznie, jest na bakier z prawami człowieka. Organizacja Amnesty International określa działania władz jako haniebne. Saudyjczycy nic sobie z tego nie robią. Ogromne zasoby finansowe sprawiają, że mogą prowadzić sprytną dyplomację poprzez sport. Ostatnio zorganizowano tam prestiżową walkę bokserską, wcześniej ścigała się Formuła E, a teraz doszli do tego golfiści.
„Moralność ma też na to wpływ, bez wątpienia. Wiele krajów, w których gramy ma z tym problem, nie tylko Arabia Saudyjska. Ja tam po prostu nie chcę grać.” – powiedział McIlroy.
Wcześniej z gry w Arabii Saudyjskiej zrezygnował Tiger Woods, ale np. Brooks Koepka, Dustin Johnson czy Phil Mickelson nie odmówili.