Dziennikarz sportowy w przeszłości związany ze Sport.pl, gdzie prowadził rubryki…
34-letni Ted Potter nie dał się dogonić największym gwiazdom golfa i zwyciężył w AT&T Pebble Beach Pro-Am. To jego drugi triumf w PGA Tour w karierze.
„To wspaniałe uczucie. Od ostatniego zwycięstwa minęło już ponad pięć lat. Zagram w Masters, a to jest dla mnie spełnienie jednego z marzeń”, cieszył się Potter po zwycięstwie.
Jego zwycięstwo było tyle imponujące, co niespodziewane. Jeszcze w poprzednim sezonie rywalizował w Web.com Tour, a po awansie szczebelek wyżej nie zachwycał swoją grą. W pięciu z poprzednich sześciu startów nie przeszedł cuta. Ba, jeszcze przed sobotnią rundą nie był pewny, że w niedzielnym finale będzie miał szansę nie tyle na zwycięstwo, co na zbliżenie się do czołówki. Ale wtedy się zaczęło!
Potter zagrał 62 uderzenia i wskoczył na pierwszą lokatę. W finałowej rundzie zagranie 69 uderzeń wystarczyło do obronienia zaliczki. Turniej zakończył z wynikiem -17. O trzy uderzenia lepszym niż silna grupa pościgowa, w której znaleźli się Phil Mickelson, Jayson Day, Dustin Johnson oraz Chez Reavie.
Put it in the books!
Ted Potter, Jr. claims the @ATTProAm 🏆 by three shots. #QuickHits pic.twitter.com/PDYLzhpW4Y
— PGA TOUR (@PGATOUR) February 11, 2018
McILory nie przeszedł cuta, Spieth nie stracił głowy
Rory McILroy zagrał po raz pierwszy w sezonie w PGA Tour i nie udało mu się pokazać tak dobrego golfa, jak jeszcze kilka tygodni temu w European Tour. Przypomnijmy, w Abu Zabi był trzeci, a w Dubaju drugi. W swoim pierwszym starcie w Pebble Beach nie przeszedł cuta. Zaczął grę dobrze, od 68 uderzeń pierwszego dnia, ale w dwóch kolejnych zagrał 74 i 72 uderzenia i niedzielna granie nie było dla niego. McIlroy nie wydawał się tym zmartwiony.
„Wszystko w porządku. Jestem zadowolony z tego, jak uderzałem piłkę. Muszę jeszcze popracować nad moim puttowaniem, zwłaszcza nad pewnością siebie”, mówił.
Turniej ma formułę Pro-Am i w tej klasyfikacji triumfowali Kevin Streelman i Larry Fitzgerald. W tym roku kombinacja golfista-zawodnik futbolu amerykańskiego okazała się przepisem na sukces.
W turnieju wystąpiło wiele gwiazd sportu, muzyki, kina, biznesmenów, ale najgłośniej było o Ray’u Romano, satyryku i aktorze komediowym, znanym m.in. z serialu „Wszyscy kochają Raymonda”. Jego strzał z bunkra o mały włos nie trafił w głowę Jordana Spietha, który szykował się do strzału z kolejnego tee. Jeden z najlepszych golfistów świata ma jednak refleks na najwyższym poziomie.
Look out, @JordanSpieth!
Only in a pro-am. 🤣 #QuickHits pic.twitter.com/kuHziiRWWz
— PGA TOUR (@PGATOUR) February 10, 2018