Now Reading
Max Sałuda: „Jedno sportowe marzenie już spełniłem”

Max Sałuda: „Jedno sportowe marzenie już spełniłem”

Max Sałuda – jeden z najlepszych zawodowych golfistów w kraju, wcześniej obiecujący junior i amator z sukcesami na arenie międzynarodowej. Z Maxem rozmawiamy o jego planach na ten sezon i o tym, czy Polacy mają szansę wybić się w tej chwili w światowych tourach.

 

Golf&Roll: Max – kolejny sezon i kolejne turnieje zagranicą. Ty wciąż nie ustajesz w dążeniu do tego, by wybić się na świecie, zaistnieć w zawodowych ligach zagranicą. Jesteś jednym z niewielu w Polsce, którzy do golfa podchodzą w tak sportowy sposób. Skąd w Tobie tyle samozaparcia?

Max Sałuda: Chyba wynika to z charakteru sportowców. Od podstawówki żyłem na sportowo. Wcześniej w koszykówkę a od 13 lat w golfa. Krąg się zatacza bo piszę właśnie magisterkę z Wychowania Fizycznego. Kto wie, może na tym nie poprzestanę?  Mimo że golf wydaje się być bardzo rekreacyjną dyscypliną, to uważam, że na zawodowym poziomie to wygląda zupełnie inaczej. Na polu, siłowni, w terenie spędzasz całe dnie. W większości sam, dlatego wymaga to żelaznej dyscypliny i dobrej muzyki w telefonie.

G&R: Jakie są twoje plany? Te bliższe i dalsze?

M. S.: Ten rok będzie bliźniaczo podobny do zeszłego roku. Kilka startów za granicą, wszystkie w kraju plus główny start – Qschool. Myślę już o zimie, bo w naszym klimacie trudno o cykliczny 10-11 miesięczny trening. Tego brakowało mi w zeszłą zimę i dlatego na pierwszych turniejach dopiero się rozkręcałem.

G&R: Czy przewidujesz taki scenariusz, że jeśli nie uda ci się w tym, przyszłym lub jeszcze kolejnym sezonie, zrezygnujesz ze swoich światowych aspiracji i skupisz się np. na byciu nauczycielem? Niektórzy zawodnicy u nas w kraju już przeszli tę drogę..

M.S.: To prawda, łatwo o zniechęcenie jeżeli patrzysz w telewizji jak Rory McIlroy robi karierę w dwa, trzy lata. Jak Mateo Manasero wygrywa kolejny turniej w wieku 20 lat. Jak 13 latek z Chin fantastycznie radzi sobie na PGA TOUR. To akurat jest dla mnie motywatorem. Udany wynik, taki jak w Niemczech  [turniej Land Fleesensee Classic z cyklu Pro Golf Tour – Max przeszedl cuta i zajął w nim 26. miejsce – przyp. red.], a kilka dni wcześniej w Siemianowicach Śląskich [Silesia Business&Life Golf Cup – przyp. red], to kolejny kopniak do dalszej pracy. Zawsze w życiu staram się mieć jakieś koło zapasowe. Dlatego też skończyłem szkolenia PGA i interesuje się nauczaniem, żeby ewentualnie nie zostać z tzw. „ręką w nocniku”. Na razie w 100% skupiam się na grze.

G&R: Czy Polacy mają w najbliższym czasie szansę w ogóle wybić się w światowych tourach? 

M. S.: Uważam, że tak. Trzeba bezgranicznie wierzyć w siebie i swoje umiejętności. Mocno trenować i ufać, że to co się robi jest najlepszym rozwiązaniem dla Twojej gry. Kilku juniorów tak właśnie robi i jeżeli nie zwątpią w siebie lub nie ulegną innym pokusą życiowym to mają szansę tam się znaleźć. Z moich obserwacji właśnie takie cechy wyróżniają bardzo dobrych od najlepszych.

G&R: Jak wygląda życie jednego z najlepszych zawodowych golfistów w Polsce? Czy masz problemy np. z pozyskaniem sponsorów, środków na wyjazdy na turnieje zagraniczne etc?

M. S.: Życie wygląda zupełnie normalnie. Wszyscy idą do pracy, a ja jadę na pole. Tyle tylko, że mam elastyczne godziny pracy Ostatni turniej dwa dni na nogach byłem już przed 5 rano. Treningi są różnorodne, nie ma dwóch takich samych dni. Inne są warunki do których trzeba się dostosować. Jeżeli chodzi o sponsorów to obecnie moim partnerem jest firma OWA Polska, która wspiera mnie od zeszłego sezonu. Bardzo chwalę sobie tą współpracę i wierzę, że nawiążę ją na długie lata. Polska nie jest najłatwiejszym krajem do sponsoringu sportowego ale mam nadzieję, że poprzez charakter i dyscyplinę pracy, znajdę generalnego sponsora, który dalej rozwinie moje skrzydła.

G&R: Jak wygląda twój trening, przygotowanie do sezonu, gry? Ostatnio spotkałam cie w towarzystwie Tytusa Konarzewskiego, byłego trenera Mateusza Kusznierewicza. Czy to przypadek?

M.S. : Absolutnie nie. Z Tytusem współpracujemy już od końca zeszłego sezonu. Jest on moim trenerem od gry mentalnej. Jest to człowiek o ogromnej wiedzy nie tylko teoretycznej ale i praktycznej. Kocha golfa podobnie jak ja. Interesuje go psychologia golfa podobnie jak mnie. Mamy wiele wspólnych tematów i to jest świetne, bo trener to także przyjaciel. Bardzo fajnie układa się współpraca czego wynikiem były dwa ostatnie turnieje. W zimie było tzw. ładowanie akumulatora. Dużo ćwiczeń ogólnorozwojowych i praca nad motoryką ciała. Tutaj współpracuję z Terapią Plus Szczecin w osobie Aleksandry Jaruszewskiej, a konsultuję się z Remigiuszem Rzepką z Fizjofit Gliwice. Całą grę techniczną prowadzi mi Matthew Tipper z DLGA Toya. Jak widać, w moim teamie mam kilku wspaniałych ludzi, którym ufam. To niezwykle istotne w procesie doskonalenia gry.

G&R: Na koniec, jakie jest twoje wielkie sportowe marzenie?

M.S.: Jedno już spełniłem – gram zawodowo w golfa. Teraz po kolei przyszedł czas na European Tour i Ryder Cup, ale nie obrażę się jak przyjdzie mi zagrać w Rio w 2016.

fot. strzalynafairwayu.pl

Brak komentarzy (0)

Napisz komentarz

© 2023 Magazyn golfowy GOLF&ROLL, wydawca: G24 Group Sp. z o.o