Now Reading
Sędzia prawdę ci powie!

Sędzia prawdę ci powie!

Często na nich narzekamy, często się z nimi nie zgadzamy, ale nie mamy wyjścia – podczas turniejów golfowych musimy ich słuchać. O  tym, z jakimi najbardziej kuriozalnymi pytaniami i sytuacjami spotykają się sędziowie golfowi, opowiedzieli nam arbitrzy klasy międzynarodowej – Zbigniew Górecki, jedyny Polak, który zdał egzamin z reguł golfa w USGA na 98 procent oraz Jolanta Makuch – wyróżniona medalem na egzaminach drugiego i trzeciego stopnia R&A, doświadczona sędzina, a równocześnie członek naszej redakcji.

G&R: Z jakimi pytaniami czy wątpliwościami najczęściej zwracają się do Was gracze?

Jolanta Makuch: Rodzaj tych pytań zależy oczywiście od doświadczenia gracza i jego handicapu. Zazwyczaj im niższy hcp, tym bardziej szczegółowe pytania. Wątpliwości juniorów najczęściej dotyczą podstawowych spraw, wśród których zdarzają się zabawne kwestie. Pytano mnie na przykład, czy uderzenie w rosnącą pieczarkę w trakcie gry turniejowej jest uderzeniem treningowym? Czy plucie na kij w celu poprawy spinu grozi dyskwalifikacją? Czy gumę do żucia przylegającą do piłki należy traktować tak samo jak przylegające źdźbło trawy? Z kolei dorośli gracze najczęściej pytają o sytuacje związane z uwolnieniami bez kary. Czasami podejmują dyskusję o logikę przepisów – dlaczego według reguł pewne działania w jednej części pola są dozwolone, a w drugiej te same działania są zabronione pod groźbą kary? Najlepiej te wątpliwości obrazuje przykład z motylem. Motyl jest owadem, a owady są według definicji naturalnymi utrudnieniami ruchomymi. Jeśli zawodnik palcami zdejmie motyla ze swojej piłki, która leży w hazardzie otrzyma karę dwóch uderzeń w stroke play. W identycznej sytuacji na fairwayu nie ma kary i podobnie na putting greenie – kary też nie ma. Co więcej, na greenie gracz nie dostanie kary, nawet wówczas gdy podczas usuwania motyla przemieści piłkę, o ile ruch piłki był bezpośrednio związany z usuwaniem utrudnienia.

Zbigniew Górecki: Dużo nieporozumień dotyczy hazardów wodnych. Często spotykam się z tym, że gracz uderzył piłkę w stronę hazardu i „deklaruje wodę”. A nie można przecież deklarować wody – aby skorzystać z uwolnienia, zgodnie z Regułą 26-1, musi być wiadome lub w zasadzie pewne, że piłka jest w tym hazardzie. Bywają sytuacje, że zawodnik „deklaruje wodę”, po czym znajduje swoją piłkę w trawie obok hazardu. No i co teraz? Czy ma prawo ją zagrać bez żadnych konsekwencji? A może zgodnie ze swoją deklaracją powinien wrzucić piłkę do wody? Oczywiście żartuję, jeśli piłka została znaleziona, to zawodnik ma prawo ją zagrać. Natomiast jeśli nikt nie widział, że piłka rzeczywiście wpadła do hazardu, a w pobliżu przeszkody znajdują się drzewa, jakieś krzaki lub wysoka trawa i piłka nie zostanie znaleziona, to musi być uznana za piłkę zgubioną. Zawodnik musi doliczyć sobie jedno uderzenie karne i powtórzyć zagranie z miejsca, z którego uderzał piłkę poprzednio.

G&R: Pewne pytania wracają rokrocznie jak bumerang…?

J. M.: Dokładnie. W tym roku popularną kwestią było, czy urządzenie z „pączkiem” do trenowania swingu może być noszone w torbie podczas rundy turniejowej, czy też jest traktowane jako dodatkowy kij? Warto powiedzieć to jeszcze raz, że jest to urządzenie do treningu – zawodnik może mieć je torbie golfowej podczas rundy turniejowej, niemniej jego używanie jest zabronione. Do klasyki należy też pytanie, jak rozróżnić dziurę wykopaną przez lisa od dziury zrobionej przez psa. Uwolnienie bez kary przysługuje tylko wtedy, gdy jest to „dzieło” zwierzęcia ryjącego, czyli takiego, które kopie nory w celu zamieszkania.

Z.G.: Często zawodnicy pytają, czy można podnieść piłkę na fairwayu, gdy ta przeszkadza innemu graczowi. Zdarza się, że na żądanie podniesienia piłki w odpowiedzi słyszą, że przecież na fairwayu piłka jest nie do ruszenia. To nieprawda! Można zamarkować i podnieść piłkę, a nawet trzeba, jeżeli inny gracz o to prosi. Nasza piłka nie musi nawet fizycznie przeszkadzać – wystarczy, gdy jej położenie przeszkadza innemu graczowi mentalnie. Za niepodniesienie piłki, mimo czyjejś prośby, grozi dyskwalifikacja. Bo jest to naruszenie praw innego zawodnika.

G&R: Jaka najbardziej kuriozalna sytuacja spotkała Was podczas sędziowania turnieju?

Z.G.: Kilka lat temu sędziowałem finał turnieju Pro-Am, w którym obowiązywała reguła lokalna slangowo nazywana „Regułą jednej piłki”. Według niej całe zawody trzeba zagrać piłką dokładnie tego samego modelu, marki, co do każdej kropki na piłce. Według mnie taka zasada powinna być stosowana tylko w turniejach najwyższej rangi, z udziałem profesjonalistów, a tu grali też amatorzy. Na jednym z dołków podjechałem do grupy, w której jeden z takich graczy-amatorów opóźniał grę. Widziałem, jaką piłką gra. Gdy dwa dołki później ponownie podjechałem, zauważyłem inną piłkę. Na moje pytanie, czy zmienił piłkę, odpowiedział, że nie – nie zmienił, a jedynie zgubił ją w roughie, znajdując „na szczęście” w tym samym roughie inną i postanowił nią grać. Na moje pytanie, czy wie, że w tym turnieju obowiązuje „zasada jednej piłki”, odpowiedział, że przecież on zawsze gra jedną piłką, tylko w rundach treningowych gra dwoma piłkami. W obliczu takiego regułowego ignoranta stałem prawie bezradny. Pozwoliłem mu dokończyć rundę, ale nie pamiętam już, czy po rundzie został zdyskwalifikowany, czy też miał doliczone mnóstwo uderzeń karnych.

J.M.: Ja pamiętam m.in. mistrzostwa match play, kiedy to piłka jednego z zawodników wpadła do nieoznaczonego hazardu wodnego i zatonęła. Gracz zastosował uwolnienie bez kary, swojemu przeciwnikowi mówiąc, że uznał, że jest to przypadkowa woda. Przeciwnik miał poważne wątpliwości, ale znaczna różnica wieku między nimi hamowała go przed podjęciem gorącej dyskusji, więc przystał na taką interpretację, nie zgłaszając protestu, czyli nie informując, że pozostaje przy swoim zdaniu i będzie prosił o rozstrzygnięcie po rundzie. Pytanie po rundzie trafiło do sędziego i tu sędzia nie mógł nic zrobić – jeśli gracze w trakcie gry zgodzili się w kwestii interpretacji reguł i uznali, że zawodnik ma prawo skorzystać z procedury uwolnienia wg Reg. 25-1, to tym samym nie ma kwestii spornej i podstaw do protestu. Dwa spostrzeżenia z tego zdarzenia towarzyszą mi do dziś: wyjątkowo niezgodne z duchem fair play zachowanie starszego zawodnika i ogólnie bardzo mała znajomość zasady składania protestu w rozgrywkach match play. To nie jest przecież skomplikowane – wystarczy w sytuacjach konfliktowych powiedzieć do przeciwnika „nie zgadzam się z tym i tym, dlatego zapytam o interpretację”.

G&R: Domyślam się, że zdarzały się też sytuacje odwrotne – prezentujące postawę fair play…

Z.G.: Dokładnie. Szczególnie utkwiło mi w pamięci zachowanie zawodnika z wczesnych lat mojego golfa. Był 2000 rok, turniej klubowy, nie było sędziego, bo chyba w ogóle sędziów golfowych było wtedy tylko dwóch w całej Polsce. Po ceremonii ogłoszenia wyników, gdy wszyscy rozeszliśmy się do samochodów, zobaczyliśmy zwycięzcę, który niósł wielki puchar z powrotem do klubu. Stwierdził, że musi się zdyskwalifikować, ponieważ w samochodzie zajrzał do reguł i przeczytał, że w formacie foresome za złamanie kolejności uderzeń jest kara i błąd musi być skorygowany przed zakończeniem gry na dołku, a on z partnerem tego nie zrobili. Nas wszystkich zatkało, a dla mnie był to moment, gdy zainteresowałam się regułami na poważnie.

G&R: Czy reguły golfa można ocenić zatem jako skomplikowane?

J.M.: Reguły w obecnej formie mogą być skomplikowane, chociaż 95 proc. zdarzeń można łatwo zinterpretować, mając pod ręką małą książeczkę z „Regułami gry w golfa” i umiejętność czytania definicji z uwzględnieniem reguł lokalnych. A ich przeczytanie jest konieczne! Podczas turniejów zdarzają się oczywiście sytuacje, czy pytania graczy bardziej skomplikowane, które nawet dla nas, sędziów, nie są oczywiste. Dotyczą zazwyczaj sytuacji, gdy zawodnik kolejnymi zachowaniami popełnia serię błędów. Zazwyczaj na taki scenariusz nie ma przystającej decyzji takiej jeden do jednego. Interpretacja jest wtedy oparta na analizie reguł lub kilku decyzji. Bywa też tak, że sędziowie mają odmienne interpretacje, na szczęście niezmierne rzadko, ale wtedy odpowiedzi szukamy w R&A.

Z.G.: Trzeba mieć na uwadze, że reguły są po to, by pomagać graczom w sytuacjach, w których nie wiedzą, jak się zachować. Ale jeśli zawodnik słabo znający reguły potrafi korzystać z pomocy sędziów i umie właściwie wykorzystywać możliwość grania dwiema piłkami w sytuacjach dla niego wątpliwych, to z pewnością bardzo ułatwi sobie życie. Szczególnie tej właśnie reguły 3-3, która pozwala dokończyć grę na dołku dwiema piłkami powinni nauczyć się wszyscy golfiści! Nieumiejętne zastosowanie tej reguły może doprowadzić wręcz do katastrofy, czyli dyskwalifikacji. Odpowiadając na pytanie, czy reguły są skomplikowane – w mojej ocenie tak, są skomplikowane. Ja znam je wszystkie bardzo dobrze, ale i tak cały czas się uczę. Ciągle odkrywam w różnych miejscach luki, sprzeczności i niejasności, które nie powinny moim zdaniem istnieć. W styczniu ponownie wybieram się do USA na szkolenie i egzamin. Będzie okazja porozmawiać o swoich wątpliwościach z najlepszymi ekspertami. Chciałbym wreszcie na egzaminie osiągnąć wynik 100% prawidłowych odpowiedzi. Nie tylko po to, by znaleźć się w niezbyt licznym gronie ludzi, jakim się to udało, ale przede wszystkim po to, by mieć większą pewność, że mój ruling jest prawidłowy.

Rozmawiała Anna Kalinowska, rys. Golf&Roll/Adam Quest

„Golf&Roll” nr 4/2016

Brak komentarzy (0)

Napisz komentarz

© 2023 Magazyn golfowy GOLF&ROLL, wydawca: G24 Group Sp. z o.o