Dziennikarz sportowy w przeszłości związany ze Sport.pl, gdzie prowadził rubryki…
Piętnaste miejsce w swoim pierwszym turnieju po 15-miesięcznej przerwie zajął Tiger Woods. Hero World Challenge wygrał Japończyk Hideki Matsuyama.
Matsuyama wygrał swój piąty turniej w 2016 roku i za zwycięstwo na Bahamach dostał milion dolarów nagrody. Ale i tak przez cały weekend wszystkie oczy były zwrócone na Tigera Woodsa.
Piętnaste miejsce na 17 startujących kiedyś uznalibyśmy za kiepski wynik. Ale biorąc pod uwagę przerwę, jaką miał Woods w startach turniejowych i siłę rywali, to wynik więcej niż przyzwoity. Niespełna 41-letni Amerykanin miał najwięcej birdie ze wszystkich startujących (24, o dwa więcej niż Matsuyama), ale jego dobry wynik pogrzebały bogeye (aż 8) i double bogeye (aż 6). Do zwycięzcy stracił 14 uderzeń.
„Gdyby Tiger nie miał tak długiej przerwy i nie był tak „zardzewiały”, ograłby nas tu wszystkich”, twierdził Jordan Spieth.
„Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. To nie do opisania”, powiedział Woods o swoim powrocie. „Musiałem walczyć z potwornym bólem, potem mozolnie pracowałem nad powrotem. Miałem wsparcie przyjaciół w chwilach, gdy momentami nie byłem w stanie się poruszać”, opowiadał Woods.
Amerykanin przystępował jako 899. golfista na świecie, ale po 15. miejscu w Hero World Challenge będzie awans o ponad 200 lokat. „Cieszę się, że jestem z powrotem. Brakowało mi rywalizacji z najlepszymi na świecie”, mówił Woods.
[fot]fot. shutterstock[/fot]