Now Reading
Gdzie grać na Gran Canarii? Głosuj!

Gdzie grać na Gran Canarii? Głosuj!

Na Gran Canarii znalazłem się przypadkiem. Przygotowywałem artykuł o tanich wyjazdach golfowych do ciepłych krajów. Postanowiłem na przykładzie Gran Canarii udowodnić, że da się grać w golfa za tanie pieniądze. Wyprzedzając fakty – nie udowodniłem.

Plan był taki: szukam taniego lotu, następnie taniego apartamentu, taniej wypożyczalni samochodów i na koniec tanich pól golfowych. Ceny będę podawał za dwie osoby (zawsze zabieram ze sobą mojego osobistego caddie’ego, czyli ukochaną żonę. Nie dość, że nie chce pomagać, to jeszcze sama gra – ale jak gra!)

Zasada jest taka: im wcześniej zamówisz, tym taniej zapłacisz. Miałem miesiąc, zatem trochę mało.

Lot: Berlin–Las Palmas. Chciałem od soboty do soboty. Proszę bardzo – 2250 zł (dwie osoby, w dwie strony). Zaproponowałem komputerowi od piątku do poniedziałku – 850 zł. Kupiłem.

Noclegi: Wyszło, że trzeba się zakwaterować na 10 dni. Miejsce nieważne, wyspa mała,
na każde pole dojedzie się w godzinę. Apartamentowiec (sypialnia, pokój dzienny, kuchnia, łazienka, basen zewnętrzny dla wszystkich mieszkańców plus widok na morze z pokoju) – bez luksusów: 3700 zł. Kupiłem.

Samochód: Citroen Cactus – zgrabne, ale niezbyt zwinne autko: 900 zł z pełnym ubezpieczeniem. Kupiłem… i poleciłem – z caddie oczywiście – na wymarzone golfowe wakacje. I zaczęły się… koszty.

Gran Canaria dysponuje ciepłem i to ciepłem optymalnym – 22-25° – a co za tym idzie, sezon trwa tu cały rok. Listopad to jego szczyt. W każdym razie cenowy. Pól golfowych na wyspie jest siedem lub osiem. Zależy, jak liczyć. Jedno pole ma dwie osiemnastki (ale jakie!). Dla porządku odrzucimy od razu dwa: Real Club de Golf de Las Palmas i Las Palmeras Golf. Pierwsze ma za mało palm, drugie otoczone jest blokami mieszkalnymi. Nie grałem na nich, ale to prawda – nie idźcie tą drogą.

Anfi Tauro Golf
Green fee: 115 euro

p1000953Wyobraźmy sobie wyspę. Wyspa jest powulkaniczna. Góry, skały, zero roślinności, deszcze. I wkracza człowiek. Ma spycharkę, wąż do lania wody i nasiona traw. Arabowie zagospodarowali piasek, na płaskim. Hiszpanie byli lepsi, rozorali góry i posiali trawę – pasy mięsistej zieleni wśród zastygłej lawy. Ktoś zwariował na Dominikanie, ja umarłem na Anfi Tauro. Zagrałem na księżycu. Jak opisać to pole? Że 18 dołków – banał, że par 72 – normalka, że wejście 115 euro i obligatoryjnie buggy za 20 euro od osoby – to już jakaś informacja. Dla mnie jedynym kryterium jakości i piękna pola jest mimika mojej, pobrużdżonej życiem twarzy. Uśmiecha się moja twarz mimo piłki w krzakach, znaczy pole jest dobre. Anfi Tauro Golf jest bez wątpienia polem, gdzie uśmiechałem się przez wszystkie 18 dołków.

El Cortijo Club De Campo
Cena: 98 euro

el-cortijo-clubNie grajcie tam. To wyrzucone w błoto 100 euro. Trzy dołki przecudnej urody w ogólnej brzydocie pola to zdecydowanie za mało. Po pierwsze, nasz wół roboczy – Citroen Cactus – nie potrafił tam dojechać. Brak oznaczeń. Po drugie, tamtejsze fairwaye są dosłownie wypalone na wiór. Po trzecie, widok na blokowisko jak z czasów komuny. Po czwarte, jeżeli koniecznie chcecie zagrać na tym polu, to weźcie drugą dziewiątkę. Tam jest piękna, trzydołkowa oaza. Będzie taniej i piękniej.

Maspalomas Golf
Cena: 115 euromaspalomas-golf-course

Pole okupowane przez emerytów i to takich prawdziwych, po 70. Wysokie handicapy pokochają Maspalomas za bezpretensjonalną wybaczalność, niskie zanudzą się na śmierć. Wszędzie szeroko i bez niespodzianek. Woda na dwóch dołkach, jakby doklejona na siłę. Pole poprowadzone jest wzdłuż oceanu, którego zresztą nie widać. Wydmy jak w Łebie, ale nasze większe, ładniejsze i piaszczyście przyjemniejsze. Za 115 euro i pięć godzin lotu trochę adrenaliny by się jednak przydało. Wcześniej pisałem, że mierzę jakość pola uśmiechem mimo wszystkich złych uderzeń. Jest chyba jednak lepszy sposób – po liczbie zrobionych zdjęć. Anfi Tauro – 136, Maspalomas – 15.

Lopesan Meloneras
Cena: 130 euro

lopesan-meloneras-golfPierwsza dziewiątka. Palmy szorowane są dwa razy dziennie, fairwaye zamiatane na okrągło, greeny – szkoda mówić. Jeżeli to coś znaczy, szybkość 9,5, kolor soczysty, żadnych przebarwień. Nawet górski potok zbudowali. Więc jest pięknie. Raj. Pole w Maspalomas to raj z mocno przechodzonymi aniołami. Meloneras to bowiem raj dla VIP-ów. Z drugiej jednak strony, jest tu trochę nudno i brak adrenaliny. Pas fairwaya w górę, w dół, w górę, w dół. Ale palmy są. Szybko okazuje się jednak, że raj to sprawa przejściowa. Zwykle kończysz w piekle lub w najlepszym przypadku w czyśćcu. I taka jest druga dziewiątka. Koniec z landrynkową rzeczywistością, wkraczamy w prawdziwie męski świat. Świat potu, krwi i łez. Dołki ciągnące się wzdłuż oceanu, poprzecinane wąwozami, z wyniesionymi greenami. Tutaj nie prowadzą cię aniołki za rączkę, tutaj krąży mroczny Archanioł Gabriel. Ale to właśnie w golfie kochamy. Raj, nawet dla VIP-ów, to nuda. Dziura w ziemi i do przebicia 150 m w locie, to jest mentalne wyzwanie. Czy warto zagrać za 130 euro? Najpierw trzeba zdobyć tee time. My wykupiliśmy swoje na miesiąc naprzód. Zagraliśmy o 7.20. Jedyny raz, kiedy w użyciu były swetry. Przez 2 dołki.

Salobre (old i new)
Cena: 115 euro

salobre-golf-the-old-courseJak nazwać to pole? Był księżyc, był raj, a Salobre Old? Coś pomiędzy, ale jakie pomiędzy! Na tym polu jest wszystko. Zielone fairwaye, górskie potoki, wodospady. No, powiedzmy, jeden wodospad. I przecudnej urody różnice poziomów. Tego, czego na naszych polach tak bardzo brak. Stoisz na tee boxie, a flight pod tobą wygląda jak te mrówki. Uderzasz i jesteś panem świata, szybując w przestworzach swojej doskonałości. Chyba że piłka trafi na dziwny gatunek palmy zjadającej piłki. Autentycznie. Pożera i nie oddaje. Wtedy jesteś panem bez piłki…
Salobre ma też drugą osiemnastkę. Nazywa się New. Jest, jak sama nazwa wskazuje, nowsza, a charakteryzuje się tym, że nikt nie chce na niej grać. Na polu Old brak tee timów, a na New wołami nie zaciągną. Na całym polu nie spotkałem żywego ducha. Po 9. dołku chciałem już do domu. To nie jest pole, to są rzucone garstki trawy w skalisty wąwóz. Nie dość, że fairwaye szerokości spaghetti, to jeszcze solidnie pochylone, zawsze w stronę przepaści. Ślepe dołki, kończące się greenem o średnicy chusteczki do nosa. Tak więc, jak się już zdecydujecie zagrać na Salobre, na nowym polu, zabierzcie ze sobą 50 piłek i Aviomarin. Jak mi poszło? Nie zgubiłem żadnej piłki. Trochę strachu i pole przejechałem – meleksem.

Masz na Gran Canarii tydzień czasu i pięć gier? Zagraj 2 razy na Anfi Tauro (piękniejszego pola nie znam). Raz na Salobre Old i raz na Lopesan Meloneras Golf. A co z piątą grą? Kup bilet na prom na Teneryfę i zagraj na polu Buenavista. Warto!

Jacek Zaidlewicz/Golf&Roll nr 4/2016

[yop_poll id=”2″]

 

Brak komentarzy (0)

Napisz komentarz

© 2023 Magazyn golfowy GOLF&ROLL, wydawca: G24 Group Sp. z o.o